poniedziałek, 27 sierpnia 2012

O... co?

Przechodziliśmy dziś pod blokiem. Młody zauważył koszącego "gospodarza domu" z kosiarką i tradycyjnie zafascynowany urządzeniem powiedział, że też chciałby tak pokosić. Kiedy wracaliśmy z łazęgi pana gospodarza niestety już nie było. Mój pierworodny z pewną dozą zamyślenia stwierdził: "O! Nie ma już pana z kosiarką, ale zostały OKOSZKI." "Co synku zostało?" "OKOSZKI - no widzisz te kupki skoszonej trawy, OKOSZKI!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz