piątek, 9 listopada 2012

Bo dzieci są...

Obiad w ulubionej spagheteri. Siedzimy przy oknie, obserwujemy świat. Idzie pani w świetnym swetrze.
Ja: Patrz Mały jaki pani ma fajny sweterek. W okulary.
Młody: No fajny. I pani idzie z panem. Mamo a gdzie dziecko?
Ja: Nie wiem. Nie wiem czy w ogóle mają dziecko.
Młody: Każdy powinien mieć dziecko.
Ja: Ale czemu każdy powinien mieć dziecklo?
Młody: Bo dzieci są WAŻNE.
< i ten ton nie znoszący sprzeciwu i nie podlegający dyskusji...>
Ja: No dobrze. Ale jeśli każdy powinien mieć dziecko to ile dzieci powinien mieć?
Młody: No co najmniej jedno. Ale tak najwięcej to chyba sześć. Bo siedem to już za dużo.
.
A potem były rozmowy o tym dlaczego ludzie mają dzieci - Młody wytłumaczył mi swój tok myślenia i było to dość logiczne i zgodne z prawami natury. Trochę o zwierzętach, śmierci i o tym, co dzieje się po śmierci. Ot, taka zwyczajna rozmowa Matki z Synem nad talerzem spaghetti... :)

piątek, 5 października 2012

Po co czytać i pisać?

Jako że proces nauki czytania i pisania w toku, oprócz ćwiczeń prowadzimy wiele interesujących rozmów. Wyjaśniałam Młodemu po co mu umiejętność czytania, więc żeby jak najbardziej było to bliskie jego doświadczeniu mówię:
"Synku będziesz coś budował i będziesz potrzebował śrubek. Musisz przeczytać co to za śrubki, zapisać sobie na kartce, a potem pójśc do sklepu, znaleźć odpowiednią półkę, odpowiednie śrubki, sprawdzić czy wszystko sie zgadza i kupić. Jak nie będziesz umiał czytać i pisać, to nie będziesz mógł kupić odpowiednich śrubek"
I się chłopak zamyślił... Myśli, myśli i mówi:
"Mamo to ja wezmę tą śrubkę, dokładnie taką jak będę potrzebował, pójdę do sklepu i jak już tam będę to pokażę ta śrubkę panu. Powiem mu ile takich potrzebuję, wytłumaczę, że ma być dokładnie taka sama i będzie musiał mi ją znaleźć. Powiem "Dzień dobry" i "Poproszę", potem pan mi da te śrubki, zapłacę, powiem "Dziękuję, do widzenia" i pojadę do domu. Tylko co ja zrobię jak ten pan nie będzie się znał na śrubkach i nie będzie umiał dokładnie takich znaleźć?..."
Ma chłopak pomysł - w sumie wie jak sobie poradzić :)  Choć z drugiej strony gorzej, bo po tej wypowiedzi to ja się zamyśliłam, myślałam, myślałam i ... już nic nie powiedziałam, bo argumentów chwilowo mi zabrakło...

czwartek, 13 września 2012

Odpowiedzialność

Dziś Młody niesamowicie zaskoczył mnie swoim poczuciem odpowiedzialności. Na ślub znajomych znajomej szykowaliśmy skrzyneczkę na wino, więc trzeba było Młodemu wyjaśnić co, po co, jak i dlaczego. Wywiązała sie taka oto konwersacja:
Młody: No to kiedy ten ślub?
Ja: Jutro o 14:00.
Młody: Możemy iść?
Ja: Nie, ponieważ nie znamy ani tego pana ani tej pani.
Młody: A czy ten pan ma pieniądze?
Ja: Nie wiem synku czy ma pieniądze, pewnie tak. A czemu pytasz?
Młody: No bo jak wezmą ten ślub to przecież pan będzie musiał nakarmić żonę. Musi kupić chleb i coś do jedzenia. Pan musi kupić dla żony jedzenie.
Ja: Pewnie ma pieniądze, na pewno głodni nie będą.
Młody: A czy oni mają dom? Bo przecież jak wezmą ślub to muszą potem gdzieś iść. Do domu, tylko czy oni mają dom? Bo jak nie to będą tak chodzić i chodzić, nawet całą noc.
Ja: Będą bezdomni?
Młody: Tak, ale chyba mają na pewno jakiś dom. Przecież muszą gdzieś mieszkać. Teraz będą mieszkać razem.

.
Uwielbiam rozmowy z moim synem :) Z niby zwykłej byle gadki wywiąząła się fajna rozmowa, z której tak wiele dowiedziałam się o swoim synu i jego spojrzeniu na świat i życie.Potem spacerowaliśmy, on się bawił a ja pomyślałam, że jednak gdzieś w tej małej, zaprzątniętej klockami i zabawą główce, pewne rzeczy dojrzewają, kształtują się i chyba, mam taką nadzieję, tworzy się dość fajny i porządny Człowiek...

wtorek, 11 września 2012

Badacz śmieci :)

Sam tytuł mówi za siebie... Siedzę właśnie przed komputerem, zarządziwszy wcześniej pół godziny indywidualnego relaksu - po odrobieniu lekcji i obiedzie chwila wytchnienia należy się każdemu - matce i dziecku :) Młody miał się zająć zabawą, ale ubzdurał sobie, że będzie sprzątał pokój. Moim zdaniem pokój nie wymaga odkurzania czy mycia podłogi, więc nie pozwoliłam mu sprzątać - niech się lepiej pobawi. Na co on stwierdził: No dobra. Będę się bawił w badacza śmieci. Biorę miotłę i idę... No i zamiata :) A matka chciała, żeby dziecko się pobawiło i odpoczęło.

wtorek, 4 września 2012

Sztuczki psychologiczne

Stało się nieodwracalne: od wczoraj jesteśmy rodzicami ucznia klasy I :) Rozpoczęcie roku, potem wspólne spacery, lody i ulubiony obiad Młodego :) Dziś od rana był lekko poddenerwowany, pytał czy na pewno się nie spóźnimy, ile czasu zostało do rozpoczęcia lekcji, co będzie robił. Trochę rano narzekał na ból brzucha, ale to wiadomo - stres go dopadł.
Po szkole wysłuchałam relacji, potem obiad, lekcje, spacer z psem dla relaksu. Dzis postanowiłam mu nie czytać na dobranoc, tylko chciałam, żeby opowiedział mi bajkę. Czasem zamiast czytać zmyślamy bajki, co daje fajny efekt - można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Jako wysoko przeszkolony i wykształcony pedagog ( :) ) postanowiłam podebrać moje dziecko psychologicznie, poprosiłam go, aby opowiedział bajkę o szkole i jakimś dziecku. Opowiadał więc, jak to dziecko, które nigdy-przenigdy wcześniej nie było w szkole, się denerwowało, jak spędziło pierwszy dzień w szkole, jak sie czuło i co robiło. Na koniec dodał: "A teraz to dziecko leży w łóżku i opowiada mamie bajkę o szkole. Bo to byłem ja, to była bajka o mnie i mojej szkole"
No cóż... rozkminił mój zamysł szybciej niż myślałam...

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Relax... take it easy ;)

Mój syn to bardzo wybuchowe dziecię. Łatwo wpada we wściekłość, złości, czasem nawet płacze jak się wkurzy. No dobra, nie czasem. Prawie zawsze. Staram się mu tłumaczyć, że reakcje nerwowe, krzyki, złości i płacz nie rozwiążą problemu, nie pomogą i są bez sensu. Jednak każdej z nas zdarza się taki dzień w miesiącu lub dni kilka, kiedy wszystko doprowadza nas do furii. Mały był wczoraj na spacerze świadkiem mojego dość gromowego nastroju. Dzień był średni, pogoda średnio do kitu, mimo niedzieli mąż utknął w pracy na cały dzień, wyszliśmy więc się przewietrzyć. Niestety - na spacerze wszystko doprowadzało mnie do furii kilkakrotnie mocniej i intensywniej. Warczałam i nie byłam zbyt pokojowo nastawiona, wszystko mnie drażniło. Młody rozładował całe jednak całe napięcie swoim jakże dojrzałym tekstem:
"Co się tak złościsz? Po co się denerwujesz? Przecież to nie rozwiązuje problemów! Nie złość się już i nie miej takiej miny."
Więc starałam się jak najbardziej RELAX and TAKE IT EASY :) Chyba powinnam to napisać wielkimi literami i zamontować w zasięgu wzroku. A tak szczerze, to chyba z Młodym jesteśmy już zmęczeni sobą, prawie dwa miesiące dzień w dzień ze sobą przez 80% czasu to chyba nie jest bezpieczne dla naszego zdrowia psychicznego. Jutro powrót do pracy, a od 3 września wszyscy wracamy do regularnego kieratu, sporo przygód przed nami ;)

O... co?

Przechodziliśmy dziś pod blokiem. Młody zauważył koszącego "gospodarza domu" z kosiarką i tradycyjnie zafascynowany urządzeniem powiedział, że też chciałby tak pokosić. Kiedy wracaliśmy z łazęgi pana gospodarza niestety już nie było. Mój pierworodny z pewną dozą zamyślenia stwierdził: "O! Nie ma już pana z kosiarką, ale zostały OKOSZKI." "Co synku zostało?" "OKOSZKI - no widzisz te kupki skoszonej trawy, OKOSZKI!"